Gdy byłam jeszcze dzieckiem lubiłam wstawać wcześnie rano, przed wszystkimi domownikami. Parzyłam wtedy herbatę, siadałam przy stole w kuchni i rozkoszowałam się ciszą. Z zachwytem patrzyłam jak światło poranka maluje w pomieszczeniu długie cienie. Wtedy nawet najprostsze, najbardziej banalne przedmioty codziennego użytku stawały się takie PIĘKNE...
Teraz, po latach wracam do tych obrazów, wyrywam je z pamięci i utrwalam na negatywach.