Gdy byłam jeszcze dzieckiem lubiłam wstawać wcześnie rano, przed wszystkimi domownikami. Parzyłam wtedy herbatę, siadałam przy stole w kuchni i rozkoszowałam się ciszą. Z zachwytem patrzyłam jak światło poranka maluje w pomieszczeniu długie cienie. Wtedy nawet najprostsze, najbardziej banalne przedmioty codziennego użytku stawały się takie PIĘKNE...
Teraz, po latach wracam do tych obrazów, wyrywam je z pamięci i utrwalam na negatywach.
Noooo podoba mnie się ;)
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, że tak proste rzeczy są tak uspokajające :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńInteresujące te negatywy.
OdpowiedzUsuńZa komplementy na moim blogu nie odpowiem kobiecym: "no coś Ty" tylko powiem: "Dziękuję!".
Kogoś konkretnego mam pozdrowić z tego Torunia ?:P
PS. W którym akademiku mieszkałaś ?:)
Usuńpiekne sa te swiatlocienie twoje, maja wsobie cos co najpewniej bedzie kazalo mi tutaj wrocic
OdpowiedzUsuńWOW jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń