poniedziałek, 29 października 2012

O poranku

Wstałam dzisiaj wcześniej od dnia, po to by podglądać jak słabnie noc, jak przegrywa z jasnością. Klisza z mrokiem prześwietliła się w ułamku sekundy. Przyniosła mi zadymienie. A ja uwielbiam tą tajemniczość i niedopowiedzenie które tworzy. Gęsta, mleczno biała, mokra. Do pełni szczęścia potrzeba mi w takim momencie tylko rolki filmu, analogowego aparatu i dużo chemii.
To nic że zapalenie gardła, że gorączka, temperatura poniżej zera i godzina szósta na zegarze. Takich widoków najzwyczajniej przesypiać nie wolno...



1 komentarz: